Nazywam
się Sara Nyíl. Mam 12 lat i 6 miesięcy. W życiu niczego mi nie brakuje, no...
może poza rodzicami, a szczególnie mamy. Nie oznacza to, że jestem sierotą,
tylko tata pracuje w jakiejś-tam-ważnej firmie przez 10 godzin, a jego
dziewczyna woli siedzieć cały czas przy komputerze. Lepiej jest w niedzielę, bo
wtedy czasem gdzieś jedziemy. Poza tatą i jego dziewczyną mam przybranego brata
- Michael'a. To idiota do entej potęgi! Przed dziewczynami się wydurnia,
"że dziewczyny to on, by nawet kwiatkiem nie uderzył", ale nie
przeszkadza mu to mnie bić i wyzywać. Zazwyczaj wyzywa mnie od grubasów. Kiedy
mnie tak nazywa to mówię na niego "menda ruska". Michael ma psa o
imieniu Nugat, a ja mam kota o imieniu Chaos.
Chaos
był dość specyficznym kotem, choćby ze względu na jego maść. Podbrzusze miał
czarne jak smoła, grzbiet w kolorze dojrzałej marchwi, przednie łapy były
białe, a tylne szare, z kolei głowa i ogon były usiane paskami w odcieniach
brązu. Kot miał jedną tęczówkę zieloną, a drugą niebieską. Uważam go za swojego
najwierniejszego kompana wypraw do lasu. Chaos zwykle wchodzi mi na głowę i
schodzi dopiero na granicy lasu. Dokładnie nie wiem jakiej on jest rasy, gdyż
znalazłam go w opuszczonym budynku za jeziorkiem, był w jakimś worku. Miał
połamany ogon. Chyba ktoś mu po nim chodził i specjalnie przytupywał. Wzięłam
go do domu, a tata pewnie, nawet by o nim nie wiedział, gdyby nie ta menda
ruska - Michael. Ana (dziewczyna taty) strasznie się wściekła, wrzeszczała, że
mam natychmiast wyrzucić to "zapchlone bydle, zanim kogoś podrapie i
pogryzie", ale zamiast tego wspięłam się kilka metrów wzwyż i z kociakiem
na kolanach patrzyłam na nich z góry. Musiałam na tym drzewie siedzieć ze dwie
godziny, zanim rodzice zgodzili się, żebym zatrzymała Chaosa. Mam szczęście, że
mieszkamy tuż obok lasu. Wystarczy wyjść z domu i pokonać 12 metrów, a już jest
się w lesie.
Wracając
do teraźniejszości. Jest około 3 w nocy, a jedno spojrzenie na zegarek upewnia
mnie w tym. Jak zwykle się zaczytałam. Ciekawe jak bardzo Ana się wścieknie, że
znowu wyszłam w nocy z domu?
- Chcesz
wyjść na dwór? - spytałam, bo kot kręcił się koło drzwi
Kot miauknął w
odpowiedzi. Otworzyłam drzwi, a Chaos zrobił kilka kroków na przód, po czym
spojrzał na mnie.
- Mam iść
za tobą? - Kot znowu w odpowiedzi miauknął. - Jak chcesz – od kiedy go miałam
często tak robił.
Chwyciłam
pierwszą z brzegu bluzę i szybko ją na siebie naciągnęłam. Zrobiłam krok
naprzód, a wtedy Chaos zaczął iść przed siebie, a ja za nim. Powoli
wchodziliśmy w mroku lasu, a jedynymi towarzyszącymi nam dźwiękami były nocne
odgłosy lasu.
~*~
Arrak podszedł do młodej kobiety. Wyglądała
na 25 lat, jednak nie mogła mieć mniej niż 60 lat. To wtedy Najwyższa Bogini
zaczęła sprowadzać ludzi do katedry. Mężczyzna skrzywił się w myślach –
nienawidził ludzi, ale nie miał nic do gadania. Był tylko podrzędnym bóstwem,
którego głos się nie liczył. Jednak pomimo swojej niechęci, musiał przyznać, że
dziewczyna była całkiem ładna. Swoje długie, ciemne włosy, miała związane w
ciasny warkocz, ale kilka kosmyków okalało jej podłużną twarz. Jej seledynowe
oczy rzucały lekki poblask, kiedy spoglądała na niego ciekawie. Pomiędzy oczami
znajdował się lekko zadarty nos, pod którym mieniły się czerwienią, malinowe
usta. Złoty blask spadający ze skrzydeł, był jak delikatna mgiełka, która
zasłaniała lekko twarz, jednocześnie dodając jej uroku. Była ubrana w srebrzysty
strój idealnie okrywający jej ciało.
- Po co przyszedłeś?
– spytała. - Onimuru, Najwyższa chce, abyś wprowadziła tę dziewczynę w nasz świat. – powiedział, po czym odszedł
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńDziękuję za radę i komentarz, z czcionką coś spróbuję zdziałać. I oczywiście powiadomię.
UsuńPozdrawiam
Hym, 1 rozdział nie zachęcił mnie do dalszego poznania fabuły. Myślę, że za szybko zakończyłaś ten rozdział i nawet nie pokazałaś głównego wątku, co odciąga wielu potencjalnych czytelników, ale dam Ci szansę i zobaczę co zaprezetujesz dalej ^^
OdpowiedzUsuńhttp://jestemtwoimbratem.blogspot.com